Cyberatak i dezinformacja – czyli jakie niebezpieczeństwa napotykamy w sieci?
W obecnych czasach nie tylko atak zbrojny jest niebezpieczny, ale również sieć internetowa stanowi poważne zagrożenie. Polska nie odczuwa na razie żadnych bolesnych skutków wojny internetowej, ale trzeba mieć świadomość jej potencjalnych konsekwencji.
Cyberataki dotkliwie „mieszają” w Rosji i Ukrainie na różnych płaszczyznach komunikacji, gdzie wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak prawdziwe informacje są filtrowane i układane pod prorosyjską propagandę.
Social media niestety również są bardzo skuteczne w szerzeniu dezinformacji i propagandy. W Polsce zostało to również odnotowywane, gdy np. do sieci trafiały informacje o brakach dostawy paliwa, które szerzyło na cały kraj poruszenie i utrudnienia w dostawach. Zauważono wzmożony ruch na drogach do stacji benzynowych. Podobnie, wcześniej przez wiele miesięcy informacje na temat COVID były podsycane wiadomościami z Internetu. Odkąd najważniejszym tematem jest walka zbrojna, wirus poszedł w niepamięć, a jego nadal poważne skutki możemy sobie uzmysłowić jedynie po sprawdzeniu serwisów zdrowotnych lub danych oddziałów szpitalnych.
Cyberataki i dezinformacja stały się ważnym elementem działań wojennych, ponieważ powodują one bojaźń i strach wśród ludzi. Szerzące się przekazy internetowe, generowane z obu stron konfliktu, jak łatwo się domyślić, często nie pokrywają się ze sobą, a niejednokrotnie wręcz sobie zaprzeczają. Newsy internetowe dochodzące do nas ze skonfliktowanych krajów wschodnich – Rosji, Białorusi i Ukrainy, mają na celu poróżnienie sojuszników, wywołanie gniewu oraz niepotrzebnej fali nowych oskarżeń i nienawiści, by można było jeszcze bardziej manipulować ludźmi.
Dla nas najdotkliwszą szkodą jest jak na razie szerzenie propagandy oraz dezinformacja.
W krajach zza wschodniej granicy ataki te są o wiele groźniejsze: cyberataki celują w banki, poufne informacje rządowe, firmy telekomunikacyjne oraz przedsiębiorstwa warte miliony. Na razie skoncentrowane są na Ukrainie i Rosji, ale Polska – jako współpracująca z ofiarą wojny (Ukrainą) oraz pomagająca jednej ze stron konfliktu, również powinna być pod tym względem czujna.
W Polsce wprowadzono stopień alarmowy CHARLIE-CRP. Jest to jeden z trzech stopni alarmowych, które są wprowadzane, gdy zachodzą ataki komputerowe na kluczowe systemy dla naszego państwa. Ustawa o zagrożeniach wprowadza to zawiadomienie, gdy w kraju pojawiają się niebezpieczeństwa infrastruktury państwa i obywateli. Takie zawiadomienie zostało wprowadzone z powodu działań wojennych, rozgrywających się zaraz za naszymi granicami oraz bliskie kontakty z krajem atakowanym.
Oznacza to, że zostaje zwiększony nakład pracy różnych dużych firm, praca w trybie całodobowym, zmiana procedur i opracowanie rozmaitych systemów awaryjnych.
Co to oznacza dla przeciętnego obywatela kraju?
Nie powinniśmy popadać w panikę, ale równocześnie powinniśmy być czujni. Propaganda jest już z nami od bardzo dawna. Obecna sytuacja tylko wzmogła tę sytuację, a jej skutki mogą mieć większe znaczenie społeczne. Cyberataki mają na celu zarówno zakłócenie życia „zwykłych” mieszkańców, ale przede wszystkim zachwianie gospodarkami krajów, w które są one celowane. Powinniśmy być ubezpieczeni na wszelkie takie wypadki – tu możemy zacząć od najprostszych rzeczy:
- zawsze wybierając się na zakupy zabieraj gotówkę ze sobą, gdyż sklepy również narażone są na blokady terminali
- oszczędności rozlokuj w kilku bankach
- ważne informacje przechowuj w plikach na swoim telefonie, nie w ogólnodostępnych pocztach, na które łatwo się wkraść
- najważniejsze dokumenty miej zawsze „pod ręką” w formie papierowej
- staraj się uwierzytelniać hasła i je co jakiś czas zmieniać
- aktualizuj swój system operacyjny na telefonie i innych urządzeniach elektrycznych, ponieważ wtedy hakerzy w bardzo łatwy sposób mogą mieć dostęp do naszych danych
- jeżeli to możliwe, korzystaj z Internetu własnego, a nie ogólnodostępnego w dużych centrach handlowych, ponieważ dajesz bardzo łatwy dostęp do swoich danych siedząc w jednym miejscu z potencjalnym złodziejem
- jeśli chcesz zwiększyć swoje bezpieczeństwo, są różne strony, na których możesz zabezpieczyć swoje dane.
Jak radzić sobie z dezinformacją?
Bardzo ważne jest, aby nie korzystać z jednego źródła informacji. Warto wybrać kilka – nie tylko tych najpopularniejszych, ale również parę mniej dostępnych. Tylko wtedy będziemy mogli zobaczyć, czy (i na ile) przekazy medialne się pokrywają. Jeśli umieszczasz jakiś wpis, zastanów się, czy jest on sprawdzonym faktem, czy stanie się siejącą ferment i panikę dezinformacją. Jeśli będzie on błędny, to skoryguj go. Wiele materiałów (głównie zdjęć i filmów) udostępnianych w sieci może pochodzić z wydarzeń mających miejsce w dalekiej przeszłości, a które mogą być podpinane pod najnowsze wydarzenie. Jest to chwyt, który ma wywołać określone emocje u odbiorcy. Podchodź do nowych wiadomości świadomie i z rozwagą. W miarę możliwości zawsze weryfikuj podawane newsy. Prawda często jest zamazywana na rzecz propagandy, która daje korzyści i bogactwa określonych grupom ludzi, a innym ma przynieść strach i dezinformację. Wybieraj i czytaj mądrze. Nie ufaj jednemu serwisowi ani medium, kalkuluj i filtruj najważniejsze wiadomości. W razie potrzeby szukaj pomocy w zaufanych źródłach wiedzy.